„Jak mam rozmawiać ze swoimi ludźmi o ich błędach?” – zapytał mnie pewien menedżer, który przeczytał o tym, że w procesie uczenia się zespołu błędy trzeba akceptować. 

Błąd na piedestale

Doczekaliśmy czasów, kiedy w opozycji do starego szkolnego zwyczaju karania za błędy, mówimy: „Ucz się na błędach, to najlepszy sposób nauki”. Zasadę podchwycił ochoczo świat biznesu – modne obecnie teorie zwinnego zarządzania zmianą, czy zarządzania projektami przypominają, że niepowodzenia są naturalnym elementem w drodze do rezultatów.

I tu przyda się małe wyjaśnienie – pisząc „błąd” mam na myśli nie niewielką usterkę, ale wydarzenie, które jest postrzegane przez nas w kategorii niepowodzenia czy porażki. 

Warto też przypomnieć, że porażki spędzają ludziom sen z powiek od dawien dawna, że interesując się tematem, trafimy na wiele  publikacji, anegdot, a nawet ćwiczeń coachingowych, które pomagają zmierzyć się z niechcianym błędem. Sama jestem autorką tego typu ćwiczenia. 
Zagadnienie jest całkiem nieźle rozpracowane prawdopodobnie dlatego, że niezależnie od epoki, ludzie wciąż angażują się w swoje niepowodzenia emocjonalnie. 

Bo błąd wyzwala emocje, a gdy pojawiają się emocje, to warto odczekać chwilę, żeby zyskać dystans  i wtedy przeanalizować sytuację. 

A jeśli wciąż boli?

To boli. I nie ma sensu stresować się swoim bólem i wyrzucać sobie, że cierpimy. Jeśli boli, to znaczy, że dotyczy ważnej dla nas kwestii i wtedy nie tak łatwo podejść do tematu rozsądnie. Zresztą nic w tym dziwnego, przecież  istotny  błąd,  nawet taki o którym „wiem tylko ja”, może skutkować znacznym spadkiem zaufania do siebie, może też rzutować na mój ekspercki wizerunek, a nawet karierę.

Co więcej, nasze podejście do błędów pozostaje w ścisłej korelacji z osobniczą  efektywnością, odpornością psychiczną, umiejętnością uczenia się, pewnością siebie, a nawet charyzmą.

Pozostaje więc pytanie – jak poradzić sobie z niepowodzeniami? 

Mnie bliskie jest podejście badawcze, które w dużym uproszczeniu wygląda następująco:
1. przyjmij do wiadomości porażkę, czyli zaakceptuj, że się wydarzyła, 
2. przeanalizuj,
3. oceń skutki,
4. zastanów się jak zminimalizować konsekwencje,
5. wyciągnij wnioski na przyszłość.

I bądź czujny, żeby nie dopadł Cię znany w psychologii błąd atrybucji – przyjrzyj się swojej porażce zwracając uwagę na kontekst sytuacyjny i udział innych ludzi.
Pamiętaj o tym również analizując błędy ze swoim zespołem lub pracownikiem.

Ale uwaga!!! Od akceptacji niepowodzeń niedaleko do ignorancji i bylejakości, więc …  

Nie zagłaskuj błędów.

Błędy kosztują…  czasem bardzo dużo, więc w biznesie – mimo deklaracji – rzadko mówi się z uśmiechem: „Trudno, kolejny błąd i mamy cenną lekcję”.
Nie zawsze się też opłaca udawanie nowoczesnego menedżera, który  wspaniałomyślnie i ze zrozumieniem macha ręką na niepowodzenia zespołu. To byłoby nienaturalne i szkodliwe. 
Więc jeśli przeżywasz porażkę swoich ludzi, możesz i powinieneś wyrazić swoją dezaprobatę, zawód, złość – ważne tylko, żeby robić to  kulturalnie, mówiąc o swoich emocjach, konsekwencjach i oceniając konkretny wynik, a nie człowieka.  
Różne struktury informacji zwrotnej są ogólnie znane, a więc nie będę ich przytaczać. 

A potem zostaje działanie

W biznesie (i w życiu zresztą też) warto jak najszybciej naprawić, co się da naprawić i uratować, co się da uratować. 
A jeśli damy szansę poprawienia sytuacji  swoim ludziom, to będą oni mieli większą świadomość wagi swoich działań i wzrośnie ich odpowiedzialność, zadbamy też o wzajemne zaufanie. Przy okazji pracownicy będą mieli większe poczucie wpływu na swoją pracę, a to przekłada się bezpośrednio na ich odporność psychiczną. Całkiem dużo pożytecznych efektów. 

Czasem warto zmienić perspektywę.

Na koniec pragnę przypomnieć o sile, jaką możemy budować koncentrując się  sukcesach i na procesach, które do nich prowadzą, przypomnieć, że warto zauważać swoje sukcesy i nie wyolbrzymiać błędów.

Zespół (ale również człowiek) który wie, że jest  jest skuteczny i sprawdza się w pracy, będzie sobie lepiej  radził ze skutkami błędów, nie będzie się ich aż tak bał, bo przecież są tylko odstępstwem od reguły, którą jest efektywna satysfakcjonująca  praca.  

Koncentracja na sukcesach motywuje, uskrzydla i rozwija. Przetestowałam je z zespołami, z którymi pracowałam jako przedsiębiorca, przetestowałam z zespołami moich klientów.

I pamiętajmy, że  z sukcesów możemy wyciągać tak samo lub nawet bardziej wartościowe lekcje, niż z błędów, a więc rozwijajmy się i uczmy również  na sukcesach.